Jedna z partii opozycyjnych podczas niedawnej kampanii wyborczej, zaproponowała by pracownicy przebywający na zwolnieniu chorobowym pobierali nie 80%, a 100% przysługującego im wynagrodzenia. I choć pomysł ten na pierwszy rzut oka brzmi bardzo atrakcyjnie, to w dłuższej perspektywie jego realizacja mogłaby przynieść sporo problemów zarówno rządzącym, jak i przedsiębiorcom. Komentarza w tej sprawie udziela ekspert rynku pracy, Mikołaj Zając. Jednocześnie wskazuje na aspekty, którymi - jego zdaniem - w pierwszej kolejności powinien zająć się nowy rząd.
- Wdrożenie w życie tego pomysłu to jeszcze większa zachęta do pobierania zwolnień lekarskich przez pracowników, a ich odsetek i tak jest już bardzo wysoki. To niejako postawienie znaku równości między chorobowym a urlopem. Zeszłoroczna pula 27 000 000 000 zł przeznaczona na zasiłki chorobowe, wzrosłaby o 20% do 32 400 000 000 - 5 dodatkowych miliardów złotych na chorobowe. Znacznie lepiej przeznaczyć te pieniądze na służbę zdrowia - nowoczesny sprzęt medyczny ratujący życie, podwyżki dla pielęgniarek i lekarzy. Celem nie jest przebywanie na zwolnieniu, a jak najszybszy powrót do zdrowia. Czekanie miesiącami na zabiegi i rehabilitację, nie skróci się od wystawiania większej liczby zwolnień chorobowych. W niektórych zakładach pracy utrzymują się kilkunastoprocentowe wskaźniki nieobecności, co ma charakter patologiczny. Zrealizowanie tego wyborczego pomysłu, tylko wzmocniłoby niekorzystny trend. Oprócz państwa najbardziej stratni byliby oczywiście przedsiębiorcy, którzy już teraz mierzą się z inflacją, ciągłymi podwyżkami płacy minimalnej, zwiększaniem zakresu przywilejów pracowników czy właśnie wysokimi wskaźnikami L4. Uważam, że w pierwszej kolejności warto zająć się np. rozwiązaniami systemowymi dotyczącymi teleporad, które obecnie w dużej mierze generują fałszywe zwolnienia chorobowe. Być może w celu zmniejszenia ich atrakcyjności zwolnienie powinno być wystawiane z oznaczeniem "1" - chory musi leżeć, a liczba dni zwolnienia lekarskiego, które można uzyskać w ramach teleporady wynosić np. maksymalnie 3. Ważne jest przede wszystkim kompleksowe podejście rządu i firm do problematyki L4 oraz to, w jaki sposób prowadzić z pracownikami skuteczny dialog wiodący do obopólnych korzyści. Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że z wypracowanych przez firmę 10.000 złotych, połowę pochłania całkowity koszt absencji. Przywrócenie naturalnego poziomu absencji błyskawicznie przekłada się na bieżącą kondycję finansową oraz poprawę możliwości produkcyjnych i realne oszczędności zakładu pracy i na to zwróciłbym uwagę w pierwszej kolejności, zwłaszcza, że polska gospodarka staje się coraz mniej konkurencyjna pod względem rynku pracy i kosztów produkcji – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio, największej polskiej firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych.